niedziela, 19 sierpnia 2012

HA! ONE SHOT 2.

Larry Stylinson

Jest to druga część poprzedniego shota. Wiem, wiem.. Powinnam zacząć pisać kolejny rozdział, ale tu was zaskoczę, będę publikować tutaj one shoty. Mam wspaniały pomysł na nowe opowiadanie, więc to jest już zamknięte.. Dziękuję za tak miłe opinie, komentarze. Kocham was <3 MASSIVE THANK YOU.




Przepraszam..
Ja wiem, obiecałem. Obiecałem mu, dotrzymałem obietnicy, może nie do końca to zrobię.. Nieważne, obiecałem również Tobie, że będę trwał u Twego boku, ale ja nie potrafię. Pamiętam ten feralny dzień sprzed dwóch lat, gdy kazał mi przysiądź, szczególnie na siebie, że ułożę sobie życie mimo wszystko. Ułożyłem, widzisz? Nie widzę żadnego sensu by żyć, tak mam kochającą mnie osobę, oczywiście kocham Cię. Lecz tej miłości nie mogę porównywać do tamtej. Tamta była.. piękna? Urodziwa, szczera i cholernie prawdziwa. Nigdy nie wiedziałem, że jestem w stanie pokochać kogoś tak mocno, że bez niego nie będę potrafił odnaleźć sensu życia. Nigdy tego nie chciałem, broniłem się rękami i nogami, ale to wszystko na marne. Pewnego dnia pojawił się w moim życiu, a od tamtej pory bywał już tylko częściej i częściej, a ja wraz z tym wszystkim stawałem się słabszy, bo poświęcałem dla niego wszystko, a świadomość, że pewnego dnia go stracę, zabijała mnie od środka. Wciąż mnie zabija, robi to codziennie, każdej nocy, ranka czy popołudnia. Nie mogę znaleźć swojego miejsca, gdy nie ma go przy mnie czuję się.. pusty? Już te cholerne dwa lata minęły, gdyby tu był, trwał bym z nim, ale on odszedł. Pamiętam dzień w którym się z nim wreszcie pogodziłem, po sześciu miesiącach udręki, wpadł mi w ramiona, przepraszałem go, błagałem. Wybaczył mi, wiesz? To był najpiękniejszy dzień mojego życia, wciąż siebie wtedy nienawidziłem. Cierpiał przeze mnie i ja sam cierpiałem, przez własną głupotę tak długo. Chciałbym wrócić do czasu gdy był ze mną. Nie chcę żebyś czuł się nie chciany, lub niezręcznie to czytając, właściwie nie wiem dlaczego zacząłem od zwykłego przepraszam. Postawiłem Cię w trudnej sytuacji, jeszcze raz przepraszam. Wiedz, że naprawdę Cię kocham i kochać będę, nigdy się to nie zmieni. Tylko moje życie nie ma sensu, przy kimś kto zasługuje na kogoś lepszego niż ja.. Moje serce jest pełne cierpienia, wiesz? Cholera, ten mój monolog jest bezsensu, wiem, zraniłem Cię tym. Wiem, że jeśli to czytasz mnie już nie będzie. Harry a niech Cię anioł kopnie, bo musieli zabrać akurat Ciebie z tego świata. Zayn.. Kurwa. Przez ten czas nie wspomniałem o nim ani jednym słowem. Codziennie do niego chodziłem, śnił mi się. Z dnia na dzień się nasiliły, to już czas. Muszę, to zrobić choćby nie wiem co, nie daję rady już udawać. Uszczęśliwia mnie fakt, że kochasz mnie i kochałeś. Harry błagał mnie, żebym ułożył sobie życie z kimś innym. Tym kimś jesteś Ty, Zayn. Pustka w głowie, pustka w sercu. Nawet nie umiem dotrzymać głupiej obietnicy, swojej miłości, do końca. Dzień w którym dowiedziałem się o jego chorobie, zabijało mnie.. Byłem na siebie wściekły w dniu gdy pozwoliłem mu odejść na jebane pół roku, bałem się jak cholera, że go już nie ujrzę, że to koniec. Teraz? Tamto to pikuś, z porównaniem bólu, kiedy już nie dało się nic zrobić. Poznałem Cię wtedy, zaprzyjaźniliśmy się. Skarbie.. Znienawidzisz mnie, prawda? Nie chciałbym tego, ale znam Cię.. Kiedyś mi wybaczysz, zrozumiesz, że taka była kolej rzeczy. Sam w końcu pokochasz kogoś tak mocno, na tyle by odebrać sobie życie, by móc z nią być już na zawsze.. Jestem żałosny. Myślę, że te tabletki już działają. Alkohol też daje się we znaki, wybrałem taką śmierć, gdzie będzie szybko i bezboleśnie. Jakie to żałosne żegnać się z Tobą przez list. Ciągle nie napisałem tego co miałem.. Tak więc, wiedziałem iż stracę go. STRACIŁEM GO CHOLERA JASNA, KURWA JEBANA MAĆ. Powiedz mi dlaczego tak musiało być?! Nie chcę żebyś cierpiał, przez to, że ja sobie nadal nie radzę z życiem. Zawsze miałem Cię jako wsparcie, byłeś przy mnie, rozumiałeś mnie bez słów. Dziękuję Ci za to.. Osoba która zajmie moje miejsce będzie miała wielkie szczęście, bo jesteś ideałem na swój sposób, mimo głupich nawyków i wad, wspaniały z Ciebie człowiek. Dupek, dupek i jeszcze raz dupek, myślę o sobie, w pewnym sensie też on Tobie. Męczy Cię moje zachowanie, odpycham Cię, bo.. bo nie jesteś nim. Myślałem, że dzięki Tobie zapomnę, ale wtedy było coraz gorzej. Przypominasz go, nawet jeśli nie wyglądacie podobnie. Macie to coś, co chce się mieć dla siebie. Musisz wiedzieć, że zawsze on był i będzie właścicielem mojego serca. Jakaś część jest dla Ciebie. O Boże, proszę weź mnie już z tego świata, nie drocz się ze mną. Wypisuję tu takie głupoty, przez które Cię tylko zranię, ale wiem, widziałeś to we mnie. Wiedziałeś o tym wszystkim, mimo to ze mną byłeś. Kochałeś mnie, Zayn. Dlaczego to robię.. bo muszę? Muszę, tak właśnie muszę, zaznać szczęścia w innym świecie razem z nim, ponieważ moje miejsce znajduje się przy nim. To jest tak chore. Tak strasznie kręci mi się w głowie. To już niedługo, tak blisko.. Tylko nie płacz, nienawidzę widoku Twoich łez, a jestem pewien, że z góry będę miał na Ciebie oko, dlatego nie rób tego. Nie warto, nie za mną. To wszystko straciło sens, gdy ta choroba przejęła jego ciało. Boli, ja nadal cierpię z myślą o tym, że go jest już tak blisko, ale nie mam do niego dostępu. Anioły się ze mną droczą, bawią się mną.. Pewnie i tak nie napiszę tego czego miałem, pewnie zapomniałem już wątek, który był najważniejszy. MUSISZ ZAWSZE PAMIĘTAĆ, ŻE CIĘ KOCHAM. Nigdy nie myśl inaczej, nie zabijaj się, nie niszcz się. Nie pozwól żeby to wzięło Cię od środka. Pamiętaj też o tym, nie odchodzę z Twojego powodu, tylko przez samego siebie. Jestem TCHÓRZEM, życie jest jak piekło, a ja na nie chcę żyć w piekle. Niebo jest przy nim. Przepraszam.. Nie pozwól,

Ręka chłopaka zsunęła się z kartki zostawiając, długą kreskę zamiast przecinka. Pożegnanie wyszło mu długie, to wszystko było tak dziwne i niebezpieczne. Zostawił jedno życie, a drugie na niego czekało. Nie mógł dokończ listu pożegnalnego, tak bardzo chciał wreszcie odejść do lepszego świata, w którym Harry był zdrowy, gdzie mógł żwawo się poruszać. Mógł się uśmiechać, co sprawiało, że odchodząc już się uśmiechnął. Opadł na kanapę, w dłoni trzymając długopis, który wyswobodził się z jego dłoni.. Nie ma go. Jego dusza ożyła, spotkała swoją drugą połówkę. Mógł już normalnie funkcjonować, pierwszy raz od dwóch lat pojawił się na jego ustach uśmiech, mimo, że już chodził gdzieś w niebie, w poszukiwaniu swojej miłości, dla której zrezygnował z innej.. Tak ciężko mu było żyć, ze świadomością jaka go prześladowała. Go nie było, a teraz był tam gdzie pragnął być. Jego ciało całkiem osłabło, stało się sztywne i zimne. Louis odszedł, tak po prostu  stało się to co miał w planach odkąd Harry znalazł się w trumnie. Osunął się po kanapie i wylądował na ziemi. Spowodowało to dosyć głośny huk, który obudził jego partnera. Wystraszył się, bo co to mogło być? Jakiś włamywacz? A może Lou spadł ze schodów. Przerażony wybiegł z pokoju w poszukiwaniu powodu, ale to co znalazł w salonie.. Załamało go. Stał jak wryty, nie mógł uwierzyć. Zrobił to, zrobił.. Kiedyś mu o tym wspominał, gdy się przyjaźnili, ale odkąd zaczęli się spotykać nie wspomniał już ani słowem. Zamurowało go totalnie, wziął głęboki wdech. Było już za późno, żeby wrócił do żywych, o kilka minut za późno. Szybko wykręcił numer na pogotowie i zapłakanym głosem powiedział co się stało, do końca nie wiedział jak i czemu zrobił to teraz? Jego oczom ukazała się kartka, cała we łzach. Rozpoznał to niewyraźnie czytelne pismo, kilka słów było rozmazanych.. Tak bardzo bał się tego co tam pisze, wziął go do dłoni i siedział płacząc, czytał go płacząc. To było silniejsze, nawet chociaż prosił żeby nie płakał, on też nie mógł dotrzymać obietnicy. Życie nie jest wieczne, jeśli nie ma miłości, nie ma sensu by istniało. Tak straszne jest to, że ludzie odchodzą z byle czego. Louis nie był taki. Był cholernym romantykiem, dlatego to zrobił. Teraz w spokoju mógł się napajać osobą jaką jest Harry, gdzieś w niebie. Zayn? Zayn wyniósł się od razu po pogrzebie. Wszystko mu o nim przypominało.





BOŻE WEŹ MNIE ZABIJ ZA TO JAK BEZSENSU MI TO WYSZŁO! JESTEM ZŁA, JAJEBIECOTOMADOCHUJABYĆ. CZEKAM NA KOMENTARZE PEŁNE KRYTYKI<3 MIAŁAM TAKI FAJNY POMYSŁ, ALE ZJEBAŁAM I JUŻ.. BTW. MASSIVE THANK YOU..
@LIAMSNIGGA

czwartek, 16 sierpnia 2012

HA! ONE SHOT.

Larry Stylinson
Inspiracja: Marians Trench, Demi Lovato.


- To prawda, w życiu przychodzi taki moment gdzie trzeba zmian. Gdzie to jest silniejsze od Ciebie, a tak naprawdę tego nie chcesz? Chcesz żyć tym co było wcześniej, nawet jeśli jest to niemożliwe. Pragniesz tego jak niczego innego, z tą świadomością, że tak trudno jest się pozbierać po wszystkim, co było tak ważne i  wspaniałe, cholernie nieosiągalne. Boli, prawda? Nie potrafię sobie z tym poradzić. Nadal to do mnie nie dociera, wciąż żyję tą jebaną przeszłością. Powinienem pójść na przód, myślisz? Ja sobie nie poradzę, już teraz sobie nie radzę, a co dopiero gdybym miał ruszyć przed siebie.. Moja dusza odeszła, mojej duszy nie ma. Jest coraz gorzej, jednym słowem fatalnie. Fatalnie? To mało powiedziane, gdybym mógł wcześniej zrozumieć kim jestem, skończyłoby się to całkiem inaczej. Tylko czemu jestem tak uparty? Nie mogłem znieść tego, że jestem inny, a Ty się z tym ot tak pogodziłeś. Myślę, że było Ci łatwiej. Wiedziałeś o tym, nie przeszkadzało Ci to, a ja? Męczę się z tą wiadomością, że Ciebie już nie ma. Dałem Ci odejść, bo jeśli się kogoś kocha, powinno się dać mu wolną rękę. Chciałem żebyś był szczęśliwy beze mnie, ale ja bez Ciebie... jestem nikim. Czemu jestem idiotą? Nieczułym idiotą który pozwolił odejść swojej jedynej, największej miłości ze względu na to, że jestem dupkiem i nie chciałem tego? Czasu nie cofnę, nawet sobie nie wyobrażasz jak teraz, bardzo pragnę Twojego dotyku. Oddechu który połaskocze mnie po skórze, gdy będziesz chciał skraść poranny pocałunek z moich warg. Każdej nocy żałuję, wiesz? Każdej nocy leżąc w łóżku, myślę jakby to teraz z nami było, leżelibyśmy razem w jednej sypialni, dzieląc wspólnie łóżko. Wtuleni w siebie. Przyznaj, że Ty też masz takie wizję co noc? Nie oszukujmy się.. Brakuje mi Ciebie, tamtych chwil gdzie żaden z nas nie myślał o miłości, gdzie wszystko było takie proste i poukładane. Wtedy miałem Ciebie.. Kurwa! Nie ma Ciebie i nie będzie, nie ma mnie, zabrałeś mnie ze sobą, część mnie.. Tą częścią jesteś Ty. Czuję pustkę, nikt nie może jej wypełnić. Nikt oprócz Ciebie, Harry. Wiesz, że teraz moim marzeniem jest to, żebyś wrócił i wybaczył mi tą głupotę? Wybaczyłbyś mi, prawda? Powiedz, że tak.. Ja nie potrafię sobie wybaczyć, nigdy sobie tego nie wybaczę. Jesteś dla mnie jak zakazany owoc, odrzuciłem możliwość posmakowania go. Jesteś jak cholerny narkotyk, który uzależnia z dnia na dzień jeszcze bardziej, żadna głupia terapia by mi nie pomogła. Wiesz co by mi pomogło? Twoja obecność. Aż tak bardzo bałem się odrzucenia ze strony przyjaciół rodziny.. Nie przejmowałeś się tym, wyrzuciłeś kartę na stół i wszyscy wiedzą o Twojej odmienności, o mojej wiesz tylko Ty.. Czemu pozwoliłeś mi tak postąpić? Byłeś przy mnie gdy Ciebie potrzebowałem, czemu to się zmieniło? Głupio się pytam, przecież znam odpowiedź. Czemu ja nie zrobiłem niczego żeby być z Tobą wcześniej, obiecałem Ci, że bez znaczenia co się wydarzy będę z Tobą. Złamałem swoją obietnicę, przepraszam..  Harry.. Daj mi szansę.

Te uczucie pożerało go od środka, to poczucie winy. Bo to przecież jego wina, teraz przez swoje niezdecydowanie stał pod drzwiami chłopaka o bujnej kędzierzawej fryzurze, czekając aż wreszcie ten zechce otworzyć mu drzwi. Chciał go zobaczyć. Tak długo nie widział tego nieziemsko pięknego spojrzenia, te zielone oczy które przeszywały go na wskroś. Niebiański uśmiech, a gdy się uśmiechał jego policzki zdobiły dwa małe dołeczki. Wyglądał uroczo. Nawet w tej chwili, gdy był załamany, wspominając każdy detal jego twarzy, uśmiechnął się. Tak właśnie, uśmiechnął się. Wspomnienia które z jednej strony bolały starszego chłopaka, a z drugiej rozweselały w dużym stopniu tego znaczenia. Wszystkie słowa które wypowiedział, były tak szczere jak jeszcze nigdy. Nie pamiętał kiedy wyznał komukolwiek miłość w tak nietypowy sposób, na dodatek każde słowo było jak najbardziej pełne żalu, miłości i chęci bliskości drugiej osoby. Osunął się po drzwiach i usiadł na zimnych betonowych schodkach. Westchnął głośno, powoli tracił nadzieję, że jeszcze ujrzy twarz.. twarz osoby która nadaje sens jego życiu. Niespodziewanie zacząć szlochać, tak po prostu szlochać. Ostatnie iskry jego nadziei gasły..

- Czuję, że nie chcesz ze mną rozmawiać.. Jestem pewny, że stoisz przy drzwiach i słuchasz wszystkiego co mówię. Te 6 miesięcy.. sprawiły, że wreszcie zrozumiałem swój błąd. Pamiętasz dzień w którym odszedłeś? Tego samego dnia zerwałem z El. Dotarło do mnie, że to nie z nią chcę spędzić resztę swojego życia.. Harry jeśli mnie słyszysz, zapukaj 2 razy.

Chłopak kolejny raz westchnął, miał zamiar się już poddawać. Zdał sobie sprawę, że już go nie odzyska, że to nie to, że czas się wycofać, ale coś go powstrzymało. Jego serce nagle stanęło, a zza drzwi wydobyło się ciche pukanie. Teraz? Teraz Louis odetchnął z ulgą, tym razem pewniej usiadł na zimnej posadce. Chciał znów zaczął się tłumaczyć, lecz znów mu przerwano.

- Odejdź, idź.. Nie wracaj. Zostaw mnie..

To co usłyszał zabolało go.. Bardzo, teraz on został odtrącony. Był coraz bardziej wściekły na samego siebie, że zrobił to młodszemu chłopakowi. On cierpiał. Jego serce przez moment cieszyło się, że usłyszał jego głos, że ma szansę na to, żeby się pozbierać, ale nagle znowu jego świat się zawalił.

- Chcesz żebym odszedł? Naprawdę chcesz, żebym zniknął, na zawsze?

Wyjęczał pod nosem, czując już jak jego oczy powoli zaczynają łzawić. Czyżby to miało znaczyć koniec? Koniec jego? Nie chciał żyć bez loczka, nie chciał, nie to, że nie chciał. Nie potrafił. Te 6 miesięcy było udręką która pogrążała się w depresję, właśnie tak. Nigdy nie miał problemów ze sobą, zawsze się, ze sobą dogadywał, a teraz? Ciągle się sam o to pyta, ale on dobrze zna odpowiedź, tylko boi się do tego przyznać, boi się sam sobie odpowiedzieć na to jak skrzywdził osobę tak bliską jego sercu. Kolejne strugi łez spłynęły po rozgrzanych policzkach.

- Nie, Lou.. Ty tego chciałeś. Pamiętam dzień w którym odszedłem, pamiętam go doskonale, tak samo jak pamiętam dzień wcześniej. Wtedy się to stało.. wyznałem Ci moją... miłość. - załkał zielonooki. - Czekałem, aż wreszcie coś z siebie wydusisz, nic nie powiedziałeś, pamiętasz? Ale to znaczyło tylko jedno.. że muszę odejść, że chcesz być sam. Ja to tak odebrałem, mimo, iż nie miałeś tego na myśli, tak czułem. W tym momencie chcę żebyś mnie zostawił, tak ja Ciebie.. bo tak miało być, nie chciałeś i chciałeś tego Lou.


- Harry, to nie tak. Chciałeś poukładać sobie to wszystko w coś sensownego. Nie dałeś mi wtedy szansy, uciekłeś, a ja Ci na to pozwoliłem. Nie chciałem zmuszać Cię do trwania przy mnie, dlatego Ciebie nie szukałem, żyłem z nadzieją, że któregoś dnia wrócisz i będzie jak dawniej, przeliczyłem się. Śniłeś mi się praktycznie co noc, a to znaczyło, że cholernie tęsknie. Teraz proszę o to głupią szansę, którą zmarnowałem tamtego dnia.

Pękło mu serce, słyszał łamiący się z każdym wyrazem głos przyjaciela. Przyjaciela? Mógł go jeszcze tak nazywać? Nie widzieli się tak długo, a on nadal trzymał go na dystans. Bał się, bał się, reakcji gdy go zobaczy. Czym dłużej czekał, tym bardziej miał ochotę wyrwać drzwi z zawiasów i spojrzeć w te niebiesko-szare tęczówki które znał na pamięć. Ta potrzeba by go ujrzeć była silniejsza, zrobił to. Powoli złapał za klamkę i otworzył drzwi. Drzwi do swojego serca? Chyba tak. Starszy chłopak nie spodziewał się takiego czynu ze strony młodszego, co go ucieszyło. Mógł go zobaczyć. Stał w progu, podpierając się o framugę drzwi. Patrzył na niego. Wpatrywał się jak w obrazek. Nie zrobił nic, po prostu patrzył. Czuł, ze musiał go zobaczyć. Czuł się winny wszystkiemu co się stało. Ale przecież mógł go zatrzymać, wystarczyły dwa słowa. Stchórzył.. On tego nie zrobił, dał mu odejść co bolało jeszcze bardziej.

- Ha.. Ha-Harry... - wydukał speszony, zmienił się. Zmężniał, na jego niegdyś gładkiej twarzy pojawił się delikatny zarost. Dojrzał, wydoroślał. Pomyślał Lou. Zaś on sam się staczał. - Ko..Kocham Cię.. 

Padł na kolana, pierwszy raz wypowiedział te słowa na głos, nie w myślach. Na głos, prosto w twarz miłości swego życia. Jego szloch zmienił się w histeryczny płacz. Po raz kolejny zrozumiał błąd jaki popełnił. Chłopak którego darzy głębszym uczuciem wreszcie dojrzał, czego on nie potrafił zrobić przez te pół roku. Poddał się rozpaczy swojej bezradności, wracał do niego w snach.. Nigdy realnie, a te sny z nocy na noc stawały się straszniejsze i prawdziwsze. Stawał przed nim ze łzami w oczach, szepcząc jak bardzo go kocha, a jednocześnie nienawidzi za swój czyn, za jego czyn. Oboje byli winni, prawda? Bo żaden nie zrobił pierwszego kroku. No dobra.. Lou zrobił, według niego zdecydowanie za późno. Ale to oznaczało, że wciąż się nie poddawał, a były takie momenty gdzie pragnął odebrać sobie życie, z powodu braku siebie. Jego dusza odeszła, tak? Jego część, która wpatrywała się w płaczącego mężczyznę, na zimnej posadce. Mało brakowało, żeby sam popadł w rozpacz, to uczucie powoli go zabijało od środka. Kochał go jeszcze bardziej, nawet jeśli usłyszał te dwa słowa dopiero teraz.. Może tak miało być? Musieli oboje zrozumieć jak siebie kochają, jak bardzo są sobie pisani. Takie było ich przeznaczenie, bo jak wytłumaczyć to w inny sposób? Miłość jaką do siebie darzyli była inna.. Zdecydowanie inna, ale nie dziwna. Wręcz piękna, bo rzadko kiedy spotyka się tak dobranych do siebie ludzi, którzy patrzą na siebie z takim uczuciem, pożądaniem, delikatnością. To było coś, czego brakowało z wielu związkach, ale nie w ich. Ich związku nie było. Nie oficjalnie, ale w głębi duszy chcieli budzić się w swoich ramionach co rano i zasypiać co noc.

- Twoje marzenie się spełniło, Lou..

Wyszeptał Harry, chcąc podnieść go na duchu. Przykucnął przy chłopaku i objął go delikatnie swych ramieniem, bojąc się tego, jak kruchy stał się jego ukochany. Starał się  nie zamartwiać w takiej sytuacji, chciał się nią cieszyć, bo tak to jest, gdy miłość sobie przeznaczona, wreszcie może się stać silniejsza niż kiedykolwiek. Odbudowywana na nowo, by wzmocnić ich więź. To było to.. Ich czas. Starszy chłopak wtulił się silne ramiona młodszego. Czuł się bezpieczny, kochany. Wreszcie mógł czuć się potrzebny, jego chęci do życia wracały, to dzięki temu głupiemu incydentowi, musiał dojrzeć do tego, iż kocha go całym sobą. Uśmiechnął się poprzez łzy,  to już drugi raz tego dnia. Ich oczy się spotkały, Harry ujął jego podbródek. Zatracił się w jego spojrzeniu. Oczy Tomlinsona wydawały się głębsze niż dotychczas. Louis poczuł się wreszcie pełny, on wypełnił jego pustkę. Opuszkami palców sunął po zaroście 18 latka. Dłońmi przejechał po jego policzkach, coraz głębiej wpatrując się w tęczówki zielonookiego. Tym razem ujął je delikatnie, wpatrywał się z fascynacją, to cały jego świat. Harry to jego świat. Podparli się o własne czoła, z uśmiechem nadal się przyglądając ruchom drugiego. Nadszedł moment w którym miało się to stać, ich twarze zbliżały się jeszcze bardziej. Powieki się przymknęły, zasłaniając sobą iskrzące się tęczówki od radości, która w nich buchała. Ostatnie milimetry.. Oddechy się mieszały, delikatnie łaskotały ich twarze. Miała to być magiczna chwila, no i jest. Ciepło po ich ciałach rozlało się momentalnie, gdy wargi złączyły się w całość. Idealnie do siebie pasowały. Delikatnie wargi, w czułym pocałunku. Tak nieśmiały. Ten różnił się od tych wszystkich innych które składał na ustach dziewczyn. Były puste, bez uczuć. To zdecydowanie najlepszy pocałunek jego życia, cieszył go fakt, iż codziennie będzie mógł się nim rozkoszować na nowo.




_
No dobra, może nie jest on idealny. Możliwe, że pojawi się druga część :D Mam taką nadzieję, że się spodoba. Pierwsze takie dzieło.. Umgdfpsjhjuagsfuirwyqufjshuftgsuafhyusgtfujzxbfhuasfiasjfioghfsifsd. Liczę na szczere opinie.. Naprawdę to ważne dla mnie, co sądzicie o tym jak piszę. <3

@LiamsNigga


piątek, 10 sierpnia 2012

Fourth.



TEN ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚĆ Z MIŁOŚCIĄ MĘSKO-MĘSKĄ! (LARRY) JEŚLI NIE JESTEŚ ZWOLENNIKIEM TAKIEJ MIŁOŚCI, TO OMIŃ TĄ CZĘŚĆ PO PROSTU. :) NIE CHCĘ PÓŹNIEJ CZYTAĆ KOMENTARZY, ŻE OBRZYDZA CIĘ TA SCENA! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ.  FUCKING ENJOY!

DZIĘKUJĘ ZA KAŻDY KOMENTARZ <3



Nasz czas, nasza miłość..

Rano gdy się obudziłam, poraz kolejny chciałam się przewrócić z boku na bok, ale uniemożliwiał mi uścisk, w którym byłam uwięziona. Spojrzałam przez ramie, by sprawdzić co takiego mnie trzyma, lub kto taki mnie trzyma. Moim oczom ukazał się Zayn. No fakt, przyszedł w nocy, ta rozmowa. Czemu Liam ma zawsze rację? Ten wtulony we mnie chłopak z kruczoczarnymi włosami, trzymał mnie w taki sposób jakby bał się mnie stracić, a ja nie mogę na to pozwolić. Prawda? Nie mogę pozwolić, żeby osoba kto której zaczynam coś czuć nagle straci chęci do życia. Widziałam to w jego oczach, jak się na mnie patrzył. Jakby bał się, że jego życie straci sens, a ja mu go nadałam. Czyż to nie... Nie jest kochane? Wydaje się być taki idealny z tyloma wadami, a przyciąga jak malutki magnez, ale z siłą ogromnego magnezu. W dniu gdy go pierwszy raz poznałam, wydawał się taki tajemniczy i taki.. Inny? To chyba dobre słowo, czuł się inny, dopóki nie poznał chłopaków. Otworzył się przed nimi, przede mną też. Jest jedną z tych osób którym mogę bezgranicznie ufać. On jest zdecydowanie wyjątkowy. Tak słodko wygląda z tym porannym zarostem który dodaje mu męskości, nie mogę się powstrzymać, muszę to zrobić. Musnęłam opuszkami palców jego policzek i po jego zaroście. Chyba się mu spodobało. Ten uśmiech, najwidoczniej już nie spał, czekał tylko na mój ruch. Co za głupek. Zrobiłam jeszcze kilka okrężnych ruchów na policzku, a na koniec dostał pstryczka w nos.

- Za co?
Pisnął jak mała dziewczyna, ledwo powstrzymując się od śmiechu. zaraził mnie tym, tylko ja nie potrafię się powstrzymywać i wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Spojrzał na mnie takim wzrokiem, jakby.. Jakby się miał zaraz obrazić. Delikatnie się nad nim nachyliłam, chciałam tylko musnąć jego nos, by się nie złościł. Za każdym razem gdy robił tą obrażoną minę, chciało mi się bardziej śmiać. Nie, nie mogłam znowu tego zrobić, obraziłby się na amen. Kontynuowałam swoje ruchy, ale on okazał się być cwańszy niż na jakiego wygląda. Nasze wargi niespodziewanie, zetknęły się. Stworzyły taką idealną całość, tak delikatnie muskały moje wargi. Coś niesamowitego. I ja glupia chciałam uciec od takich rzeczy? Przecież jego wargi.. Sprawiają, że.. że cały świat zaczął wirować, te przyjemne poczucie bezpieczeństwa w jego ramionach, te dreszcze. Ta siła która przyciąga mnie i pragnie by.. by każda cząsteczka mojego ciała była przy jego. Naprawdę, obawiałam się czegość takiego? Mruknęłam pod nosem, a on nadzwyczajniej zaśmiał się mi prosto w twarz. Stuknęłam go w ramię, z rozbawioną miną odsunął się. Cały czas patrzył na mnie tym wzrokiem, takie ciepło. Kolejny raz sprawił, że zalałam się niewidocznymi rumieńcami.

- Kanapka z serem.
Wysunęłam tyłek spod kołdry i spojrzałam na niego z poważną miną, o co mu chodzi? Prychnęłam, czy on uważa, że zrobię mu śniadanie do łóżka? Klęknęłam na łóżku tuż przy nim z głupią miną, nadal się głupkowato uśmiechał. Cały czas to robił, oczy świeciły się jak pięciozłotówki. Mruknął coś pod nosem, mało słyszalnie i przyciągnął mnie do siebie. Na swoich rozgrzanych policzkach, czułam jego ciepły oddech. Rozpalał je coraz bardziej, po czym jego wargi znalazły się przy uchu. Wymruczał, wprost do ucha:

- Kanapka z serem, Dise.

- Jaka zaś kanapka z serem Zayn? O co Ci chodzi?
W moich oczach znalazło się zdziwienie, o tak. Naprawdę, coraz trudniej jest mi go zrozumieć. Gada jakimiś szyframy i każe mi je rozwiązywać? Och, Zayn głupku mów co Ci łazi po tym łbie.

- Czyż nie uważasz, że teraźniejsze 'Kocham Cię', brzmi tak banalnie? Dlatego Kanapka z serem.

- Weź idź się lecz.
Popukałam go w czoło, następnie usiadłam na nim okrakiem. Tak emocje mną zawładnęły, chciałam być jeszcze bliżej niż było to możliwe. Może przez to, że w tak nietypowy sposób wyznał mi miłość? Tak, Zayn jest nietypowy, jest.. jest taki, taki. Nie mogę znaleźć słowa, żeby go opisać. Jest sobą, co sprawia, że jest ideałem. W każdym calu.

- Ja Ciebie też Kanapka z serem..
To było nieświadome wyznanie, ale jakże prawdziwe. Tak, całkowicie. Zrozumiałam, że Zayn będzie tą drugą połówką. Tą ukochaną osobą, która będzie ze mną na dobre i na złe. Nie jesteśmy idealni dla wszystkich, lecz dla samych siebie. Dla nas obojga, jesteśmy tym czego szukaliśmy tak długo. Mimo, że to stało się tak szybko, czuję, że to naprawdę nowy rodział w moim życiu. Zdecydowanie najpiękniejszy..


LARRY


- Harry, nie wiem czy to dobry pomysł, no wiesz..
Zacząłem. Ten dzieciak chyba nie zdaje sobie sprawy z tego jak poważna jest ta sytuacja.

- Lou, zrozum wreszcie, ja nie potrafię tłumić w sobie uczuć, dobrze o tym wiesz! Nie chcę wciaż czuć tej presji, gdy będę chciał Cię pocałować publicznie, a nie mogę. To mnie rozrywa na pół, musisz zaakceptować moją decyzję, ale ja nie mogę zaakceptować Twojej. Jeśli nadal chcesz się ukrywać z tym co jest między nami. To.. - jego głos łamał się coraz, bardziej. Wystraszyłem się tego co ma na myśli. - to.. To ukrywaj się z tym sam, Lou. Bo ja nie widzę przyszłości między nami. Cholernie Cię kocham, jak nikogo innego. Nie potrafisz tego docenić.. Staram się, staram. Niedoceniasz tego, mnie.. Nas.

Weschnąłem dosyć głośno. Nadal niedocierały do mnie jego słowa, czy on sugeruje, że nasze drogi się rozchodzą? Że się rozstajemy? Nie mogę pozwolić, nie mogę do tego dopuścić. To wszystko straci sens gdy.. gdy go zabraknie. Gdy zabraknie nas.. W momencie chciał odchodzić, złapałem go za nadgarstek. Gwałtownie go do siebie przyciągnąłem, jego zadziorny uśmieszek, oprócz tego w jego oczach widziałem łzy, plus to jak bardzo jest napalony, przez to jeszcze bardziej się nakręciłem.

- Jeśli mam się ujawnić, żeby być z Tobą bez żadnych konsekfencji.. Podejmę to ryzyko, zrobię to... dla nas. Tylko H..-Harry nie odchodź.
Wyszeptałem, przybliżając się do niego jeszcze bliżej. W tym momencie liczył się tylko on i ja. Nasza wspólna chwila, z każdym dniem pragnąłem go jeszcze bardziej. Zazwyczaj nasze zabawy kończyły się na zwykłych pieszczotach, intymnych dotykach nic więcej. A teraz? Teraz zapowiadało się na coś więcej, nie pomyślałbym wcześniej o tym, co miało się właśnie wydarzyć.

- Boo, jesteś pewien swoich poczynań? Nie będziesz żałował tego, co może się wydarzyć? Nie wspominając dnia w którym się do wszystkiego przyznamy?
Słowa wychodziły z niego tak płynnie, zero strachu, zero tego wszystkiego. Jakby przestał się po prostu przejmować, a bał się o to jak ja przyjmę to co sie stanie. Nasi fani. To wszystko jest takie skomplikowane, a kto powiedział, że życie będzie łatwe? Na szczęscie trzeba sobie zasłużyć, a ja na nie chyba zasłużyłem, prawda? Bo spotkałem Hazzę, chłopaków.. To więcej niż mogłem śnić.

- Jeszcze nigdy niczego nie żałowałem, tego co jest związane z Tobą Harry. Pozwól mi zrobić to tu i teraz, bez żadnych zabowiązań. Wiem, że oboje tego chcemy. Nie zaprzeczysz..



Ostatnie słowa wymruczałem lokatemu do ucha, co mu się spodobało. To pożądanie w oczach, to był nasz czas. Dłonią sunąłem po policzku młodego, co jakiś czas sycząc jakieś sprośne słówka. Coraz bardziej się podniecał, co na mnie również zadziałało. Napięcie w spodniach rosło z każdym jego dotykiem. Tak Harry, o właśnie tak. Swoje dłonie ułożył na moich biodrach, przyciskając je do swoich. Nasze krocza powoli się o siebie ocierały. Nie mogłem pozwolić na to, żeby grzał się w tej koszulce, prawda? Szybkimi ruchami zdjąłem ją z niego i rzuciłem w kąt. Teraz mogłem w całości podziwiać jego nagi tors, delikatnie wyrzeźbiony. W sam raz. Jedną z dłoni nadal wodziłem po jego policzku, skupiając wzrok tym razem na jego nieziemskich zielonych tęczówkach, nie próżnował. Puścił moje biodra, stojąc w tej samej pozycji, ale dłonie skierował na mój tyłek. Wsunął je pod spodnie i ścisnął pośladki, które znajdowały się jeszcze w ciemnych bokserkach. Drugą dłonią jeździłem wzdłuż jego torsu, zatrzymając się przy podbrzuszu loczka. Denerwowało go to, nie lubił gdy się z nim bawię. Zaśmiałem się, pomrukując cicho. Chłopak chyba nie wytrzymał napięcia, uniósł mnie do góry, nogi owinąłem wokół jego pasa. Nie chciałem przecież spaść przez nieuwagę Hazzy. Pchnął mnie na nasze wspólne łóżko, ależ z niego zwierzak! Jeśli chodzi o sprawy intymne, zawsze taki był. Dziki. Wkoczył na łóżko, dobrał się do moich spodni. Miał problem z rozpięciem spodni, nie tylko moich ale swoich też! A codziennie się przecież musiał rozbierać. Zbytnio się stresował. Odsunąłem jego dłonie od suwaka i zrobiłem to za niego. Szybko rozpiąłem guzik od spodni, ale zacząłem się z nim drażnić. Zamek rozsuwałem powoli w dół i wracałem do góry, to mu się zdecydowanie nie podobało. Niezadowolony chłopak.

Sciągnął spodnie, a moim oczom ukazało się dość duże wybrzuszenie w jego bokserkach, zawstydził się, bo patrzę na jego krocze? Urocze. Różowe policzki niesamowicie kontrastowały się z jego świecącymi oczami. W momencie gdy on zsuwał spodnie ze mnie, postanowiłem pozbyć się niepotrzebnej garderoby, takiej jak moja koszulka w paski. Wylądowała z resztą ciuchów na podłodze. Teraz zabawa miała się zacząć, usadowił się pomiędzy moimi nogami i z każdym nachyleniem się w poszukiwaniu miejsca do wycałowania, ocierał się o mnie. Teraz to on bawił się ze mną? Uniosłem biodra ku górze, by móc troszkę podrażnić się z nim, kolejny raz. Zapach który roznosił się po całym pokoju, był zmieszany naszymi perfumami i hormonami. Można tak to nazwać? Chyba dobre połączenie. Mógłbym mieć takie perfumy. Jego biodra zaczęły się poruszać corac szybciej, chciał mnie doprowadzić do orgazmu przez same pocieranie? Sam jego ochrypnięty głos sprawiał, że miałem już mokro w gaciach, co nie raz kończyło się tym, że musiałem sobie ulżyć za pomocą ręki w łazience. Nie mogłem mu powiedzieć, że ilekrość słyszę słowa które wydostają się z jego ponętnych delikatnych warg,  sprawiają mnie o erekcję. Chciałem go już w sobie poczuć, albo chociaż jego wargi wokół mojego przyjaciela, który wciąż czekał na zabawy z niecierpliwością. Mój kolega miał coraz ciaśniej, jego stan się pogarszał, desperacyjnie potrzebował ulżenia, a to mógł zrobić tylko on. Ten kędzierzawy chłopak. Moje oczy rozbłysły w momencie, gdy właśnie nasze wargi się wreszcie złączyły. Tak delikatnie, tak czule. Nie chciałem tego, ja potrzebowałem czegoś ostrzejszego, zachłannego pocałunku.

- Harry, na co czekasz? Wiem, że lubisz dominować skarbie, ale w takim tempie, będę musiał się znów sam zaspokoić.

Wysyczałem przez zęby, doprowadzał mnie już do szaleństwa. Jego głupowaty uśmieszek, znaczył, że to początek jego odgrywania się za to, jak długo zwlekałem z tym naszym 'pierwszym' razem. Może miał rację? Zasłużyłem sobie na to, Zgadzam się. Ale nie tylko mnie doprowadzało to do szału, granic możliwości. Chyba w końcu się przemógł, bo pocałunki stały się bardziej drapieżne i namiętne. Na to czekałem. W całości oddałem się tej chwili, temu co nas czeka za kilka chwil, zachłannemu pocałunku. Moje dłonie sunęły się wzdłuż jego ciała, robiąc kręgi na delikatnie opalonej skórze. Uśmiechał się, na stykniecię się naszych ciał. Pragniemy tego. Bardzo. Postanowiliśmy, że damy ponieść się chwili. Pocałunki były już na tyle zachłanne i pełne podniecenia, co namiętne. Na moment musieliśmy przestać, zabrakło nam tchu. Ten chłopak sprawia, że czuję się niezaspokojony i coraz bardziej wątpię, w to, że jednak nastąpi ta chwila w której opadniemy na siebie wykończeni, oraz spełnieni. Mój przyśpieszony oddech nadal nie ustępował, zielonookiego również nie. Uśmiechnął się zadziornie, po czym wpił się z czułością ponownie w moje wargi. Tym razem języczkiem przejechał po nich i wsunął go do środka. Nie mogłem nie oddać tak zacnego czynu. Całowaliśmy się z umiarem, mój kolega cisnął się w bokserkach z bólem.

Jęknąłem cicho, sunąć dłonią do niego z pogotowiem, potrzebował dotyku lokatego, ale on nie chciał się jeszcze z nim bawić. Gdy moja dłoń znalazła się już na przyrodzeniu, zostałem skarcony wzrokiem Stylesa. Nagle moja dłoń znalazła się na jego kroczu, spojrzał na mnie z.. z rozkazem? Tak to zdecydowanie był rozkaz. Bez protestów wjechałem dłonią do środka, napotykając nabrzmiałego członka Hazzy. Mruknął pod nosem, z uśmiechem. Jakby inaczej? On nawet w najbardziej poważnej sytuacji nie potrafi się powstrzymać od uśmiechu. Te delikatne dołeczki, przez nie gdy pierwszy raz go zobaczyłem, dostałem zawrotów głowy. Ten dzieciak ma to coś, czego potrzebuję jak ryba wody. Był osobą przez którą trzymałem się przy życiu. Bez powietrza bym się obył, ale bez niego? Nigdy w życiu. Życie w samotności, bez Harry'ego? Koszmar. Jak ja mogę teraz myśleć o takich rzeczach? Harry leży nade mną praktycznie nagi, no tak bokserki. Zsunąłem je z niego, w końcu potrzebowałem większego dostępu do jego przyrodzenia. Moja dłoń przyśpieszyła stymulowanie, w górę i w dół. Sprawiłem mu kolejną przyjemność, ciepło rozlało się po moim ciele. Uśmiechnąłem się sam do siebie, byłem dumny z siebie. Nie potrafię czekać, Harry. Wykrzyczałem jego imię w głowie setny raz, żeby już wreszcie zrobił mi dobrze. Głupi ja. On tego nie słyszy. Przycisnąłem go do siebie, obijając się biodrami. Raz szły w górę, raz opadały. Teraz już Harry, naprawdę przejął inicjatywę. ostatnia część mojej garderoby znalazła się z resztą na ziemi. Pragnął mnie! Kocha mnie. Te słowa brzmiały mi w głowie, przy każdym dotyku. Chcę więcej, chcę Cię wreszcie poczuć. Delikatne muśnięcia jego dłoni na moim przyjacielu, dodawały mu 'objętości' stawał się coraz twardszy, podobało się mu. Podoba się mu dotyk jego właściela. Tak Harry jest właścielem mojego przyrodzenia. Odpłynąłem, kompletnie. Doczekałem się tego. Mimowolnie biodra uniosły się do góry i opadły, znowu. Ta przyjemność. Przy coraz szybszych ruchach, oddech stawał się płytszy. Sapania i ciche pomrukiwania, dopingowały tego zwierzaka. Pocałunki ustały, poczułem jak jego zęby wbijają się w moją wargę. Mruknąłem niezadowolony z zakończenia. Musnąłem jeszcze czule jego wargi, znaczy miałem taki zamiar, lecz on uciekł w dół. Słodkie wargi wycałowywały sobie ścieżkę od szyi, aż po brzuch. Rozkosz jaką mi dawał ręką, te jednak nie ustawały. Tym razem chciał coś od siebie dodać, był coraz niżej i niżej, niżej.. Skończyło sie na tym, przyjemny dreszcz przeszedł przez moje osłabione i napalone ciało. Ciepłe pocałunki wzdłuż mojego penisa, to jest to. Pragnąłem tego cały dzień. Okrążył główkę wargami, powoli ją ssąc i przygryzać. Co zrobiłem? Mimowolnie wypuściłem stłumiony jęk, sapnąłem gardłowo i zacząłem się wić po łóżku jak opętany. Dopomagał sobie dłonią, gdy znalazłem się w jego ustach do połowy. Znowu jęknąłem. Głośniej. Jeszcze głośniej. Czasami były to stłumione sapnięcia i pomruki.

- Będziesz długo wykrzykiwał moje imię, Loueeh. Rób to już teraz..

Następne zawroty głowy, jego wargi musnęły moje ucho, przygryzając przy tym jego płatek. Nie chciałem się narazić na to, że zostanę ukarany. Nie chciałem przecież pójść spać gdy jestem bliski erekcji w ustach mojego wybranka, nie teraz. Syknąłem. Ma taki sprawny język, uoh.

- HARRY.. OUH, HARRY. KURWA.. HARRY! DALEJ, SZYBCIEJ..

Tak jak prosił wykrzyczałem, ten z uśmiechem wrócił do swoich poprzednich czynów. Wplotłem dłoń w jego lśniące, kręcone włosy i nadałem mu odpowiedniego tepma, które wydawało się mi za wystarczające, myliłem się. Przyśpieszył, robił to coraz szybciej i dokładniej. Gdy zacząłem pulsować w jego ustach, zwalniał. Wciąż się droczy.. Z powrotem nadałem mu odpowiedniego tepma. Wspaniala chwila, zaraz miałem dojść w jego ustach, prawda? Już tylko chwila.. Moment i wybuchnę. wygiąłem się w łuk, z upragnieniem czekając na wielki finał.



*
KOCHAM WAS, WIECIE? NIE WYSZŁO MI TO TAK JAKBYM CHCIAŁA, ALE CHYBA JEST OKEJ, CO? PIERWSZA TAKA SYTUACJA GDZIE ZROBIŁAM TO. OPISAŁAM KAWAŁEK TAKIEJ SCENY. BRR.. ZAWIODŁAM SIEBIE, BO RACZEJ NIE JEST IDEALNIE. JAK SIĘ ROZKRĘCĘ, TO ZOBACZYCIE :D ODSTAWIĘ WAM TU TAKIE PORNO, ŻE WAM WŁOSY DĘBA STANĄ! DZIĘKUJĘ ZA PRZECZYTANIE.

@LIAMSNIGGA


ZAPRASZAM NA - seconddirection.mylog.pl





środa, 8 sierpnia 2012

Third.


CZEŚĆ MOI KOCHANI. DZISIAJ DODAM INFORMACJE U GÓRY ROZDZIAŁU. DLACZEGO? ŻEBY PRZEKAZAĆ, JAK BARDZO DZIĘKUJĘ ZA NABIJANIE LICZNIKA I TYLE MIŁYCH KOMENTARZY KTÓRE TAK BARDZO MOTYWUJĄ! DZIĘKUJE :D JESTEM DUMNA, ŻE PODOBAJĄ SIĘ TUTAJ PRZELANE SŁOWA, DZIĘKUJĘ ZA SZCZEROŚĆ. JEŚLI NAPRAWDĘ SIĘ PODOBAŁO, ZOSTAWCIE CHOCIAŻ GŁUPIE "PRZECZYTAŁAM", TO WYSTARCZY. NIE OCZEKUJĘ NIESAMOWICIE DŁUGICH KOMENTARZY. A NO WŁAŚNIE! JEŚLI CHCECIE BYĆ INFORMOWANI, PISZCIE W KOMENTARZACH SWOJE NICKI Z TWITTERA. <3
DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ. <3 Kocham was.

DEDYKACJA DLA @DARKOSSLOVE1D 




 Ból, strach, cierpienie..
- Po długiej rozmowie z Zayn'em. - W tym momencie spojrzał na mnie Daddy, dając znak, że Zayn naprawdę się angażuje w to wszystko. Miłe z jego strony. - oraz Niall'em. - dodał szybko, spoglądajac tym razem na Sam i zakochanego po uszy blondyna. Czyż to nie słodkie? Irlandczyk, w tym samym momencie coś wyszeptał jej do ucha, na co z szerokim uśmiechem przytaknęła. To znaczyło jedno, spytał się jej wreszcie. Ten radosny uśmiech na jej twarzy, sprawił, że rozlała sie po mnie fala ciepła od środka. Jej szczęście jest moim. Mimowolnie uśmiechnęłam się do nich. - Prosili mnie o zgodę, żebyście jechali z nami. To chyba dobry pomysł. - niezdarnie podrapał się po głowie. Spojrzałam na zakłopotanego Liam'a. W jego oczach wyszukałam, że potrzebuje w tym momencie zrozumienia. Czyli jestem zmuszona do wyjazdu z nimi? Weschnęłam. Poprosiłam Malika, żeby ze mnie zszedł i dał wolną rękę. Cała poddenerwona, tą sytuacją. Jeszcze chwilę próbował mnie przekonać, że to dobry pomysł. Zbliżymy się do siebie, że mi się spodoba wycieczka po Europie. Nie jestem taka przekonana, co do tego. Zdecydowanie, pokręciłam głową na nie i po prostu wyszłam z domu. Jeszcze przed wyjściem, widziałam twarz Zayn'a. Smutek który emanuował z jego oczu, był porażający. Jeszcze nigdy nie widziałam, w tych ciemnych pełnych radości i czułości, tyle smutku i żalu. Czyżby to moja wina? Kolejny nieświadomy cios, skrzywdziłam go swoją decyzją. Czując jak już łzy napływają do moich oczu, wyszłam. Opuściłam go, zostawiłam. Ku mojemu zdziwieniu, po drodze ktoś złapał mnie za ramiona i niepozwolił iść dalej. Nie kto inny jak nasz kochany Daddy...

- Inaczej Zayn, nie będzie w ogóle śpiewał. Dise musisz pojechać. Proszę Cię..
Jego głos łamał się z każdym słowem. Tą rozmową na osobności, próbował mnie, próbuje przekonać do trasy z nimi. Wątpię, że mój brązowooki przyjaciel chce mnie teraz oglądać, po tym jak zrezygnowałam z nas. Nas nie było, ale zrezygnowałam z czegoś, co mogło być piękne, nieprawdaż? Znowu to zrobiłam.

- Ale Liam, po co mam jechać? Nie zmuszaj mnie. Ja mam tutaj swoje życie..
Ostatnie słowa wypowiedziałam dosyć cicho, zmieszana wsunęłam ręce do kieszeni od spodni. Spuściłam wzrok. Czułam, jak patrzy na mnie, zawiodłam go. Podobnie jak wszystkich. Uważam, że zawiodłam samą siebie, najbardziej. Obiecałam sobie, że spróbuje miłości, tak? Chociaż, moje serce nadal rwało się w stronę Hazzy, a coraz mocniej w stronę palacza.

- No to teraz powiedz mi jedno. Zayn do niego nie należy? Ja i reszta chłopaków też nie? A pomyślałaś o Sam? Nie wiem czy w ten sposób chcesz uciec od nas, a szczególnie od Zayn'a. Pierwszy raz go widzę w takim stanie. Naprawdę mu zależy. Przykro mi, że chcesz złamać mu serce.
 Jego słowa mnie zabolały. Ja przecież nikogo nie ranię? Chyba, że samą siebie. Dobra, jednak.. Zraniłam go, czuję to. Czuję to piekielne kłucie w sercu, jakby zaraz miało pęc. Czy to możliwe, że w tak krótkim czasie coś zaiskrzyło? Swój wzrok skierowałam na twarz Payne. Ledwo otworzyłam usta, a on mnie przytulił. On jest wspaniały, zawsze można na niego liczyć, nawet jeśli się tego nie spodziewasz.

- To nie tak, Liam. Należycie, oczywiście, że tak. Ja nie chcę wam sprzyjać kłopotów. Macie dużo pracy, nie chcę..
Znowu nie dał mi dokończyć. Jakby wiedział o mnie wszystko i to co chciałabym powiedzieć. Dłonią delikatnie sunął po moich długich włosach i zaczął:

- Nie chcesz miłości, odrzucasz ją na bok, jakby nie była Ci potrzebna. Tak naprawdę, potrzebujesz jej jak nikt inny. Boisz się, że zranisz tego idiotę, który wreszcie poczuł coś do dziewczyny, która jest tego warta? Przestanie już się bawić uczuciami innych. Zawróciłaś mu w głowie, nie chcesz tego przyjąć do świadomości. Kolejna rzecz której się boisz, to odrzucenie, dlatego sama to robisz..
Znowu zabolało. Znowu. Jak on to robi? Wyczytuje to wszystko z moich oczu? Przyglądając się im, on wie wszystko o człowieku, od tak. Wszystko potrafi wygarnąć, w tak łagodny sposób, który daje do myślenia. osłupiałam. Oczy przykryła tafla słonych łez, które aż pchały się na policzki. Te słone łzy, prawdy. Wyrwałam się z jego objęć, by znowu uciec od prawdy.

- Przepraszam Liam. Prawda jest zbyt bolesna.
Wyszeptałam odchodząc. Cała zapłakana znalazłam się w domu, gdzie było pusto.
Byłam tylko ja i moje myśli, które ciągle krążyły przy tej rozmowie, przy Zayn'ie.
Przy nich. Są cholerną częścią mojego życia, główną częścią i chyba jedyną ważną rzeczą. Liam ma rację, boję się. Całe życie się boję. To jest przerażające. Ta świadomość, że wszystko co mogłoby dać mi choć odrobinę szczęścia, odtrącam na bok, uważając za zbędne. A tak naprawdę, desperacyjnie tego potrzebuję, by czuć się dowartościowana, coś takiego.. By czuć się pewniej. Nie potrafię tak. To już stało się codziennością, szarą codziennością. Moje nogi skierowały się posłusznie do łazienki. Biorąc szybki prysznic, dotarło do mnie. WRESZCIE, że nie mogę tak dalej postępować. Patrzeć na to, żeby nie być szczęśliwą, ze względu, że boję się szczęścia. Z tego powodu cierpią mi najbliższe osoby, memu sercu. Jeszcze dziwne, że nigdy to do mnie nie dotarło. Grzecznie wyszłam spod prysznica, nie wybuchając płaczem i potulnie, owinęłam się ręcznikiem. W sypialni, przebrałam się w byle jaką piżamę i od tak rzuciłam się na łóżko. Ostatnio dostałam uroczego misia od Zayn'a. To takie słodkie z jego strony. Narzuciłam na siebie kołdrę, po samą szyję i wtuliłam się w misia, pachnącego nim.. Dosłownie pachniał jak on. Te typowo męskie perfumy, tak intensywne a zarazem seksowne i dym z papierosów, które nałogowo palił.

Późno w nocy, otarł się o moją twarz chłodny podmuch wiatru i przekręciłam się z jednej strony na drugą. Zaspanymi oczami zauważyłam w drzwiach znaną mi postać, ale nie przejęłam się tym. Chciałam jak najszybciej oderwać się od rzeczywistości i dać się porwać słodkiemu snu. Pewnie któryś z chłopaków, potrzebował mojego towarzystwa. Chociaż mogła to też być Sam. Na noc zamykałam drzwi, dlatego wszyscy za każdym razem wchodzili przez balkon. Mruknęłam coś pod nosem i powróciłam do poprzedniej pozycji. Moim oczom ukazał się, wsuwający się pod kołdrę zapłakany Malik. Tak, ten bad boy wciskał mi się do łóżka, z popuchniętymi oczyma. Długo nie myśląc nad tym, przysunął się do mnie i wtulił głowę pomiędzy szyją i ramionami. Te cudowne ciepło które od niego biło, ten perfum z mieszanką papierosów. Ta woń włóczyła się już po całym pokoju, przez co ta chwila stawała się magiczna. Kciukiem musnął mój policzek, wargi i czule przyglądał się moim oczom. Szukając w nich chyba, czegoś czego potrzebuje. Oparcia, zrozumienia i mnie? Bez wahania wtuliłam się w chłopaka, dając mu do zrozumienia, że ma się nieprzejmować moją decyzją.

- Zayn...
Wymamrotałam pod nosem prawie niesłyszalnie, ale on leżał tak blisko mnie, że słyszał każde moje mruknięcie, gdy nasza skóra stykała się. Przyjemne dreszcze, przyjemne ciepło. Kolejny raz jęknęłam, czując jak całym ciałem wtula się w moją postać. Jakby potrzebował pomocy. Z każdą chwilą coraz trudniej jest mi go zrozumieć.

- Cicho.. Jestem z Tobą i zostanę, nie pozwolę na to byś była sama..
Ten czuły głos, otulił moje uszy z taką delikatnością, pewnością, że już tak zostanie. Jak tu się mu nie oprzeć? Gdy wpada mi do łóżka, pragnąc żebym była blisko. Czego sama pragnę, pragnę żeby był ze mną tak na zawsze.

- Proszę Cię, śpiewaj. Jedź z nimi, nie rób tego mi.. Musisz śpiewać, fani na Ciebie czekają. Jeśli obiecasz mi, że pojedziesz z nimi, ja też Ci coś obiecam i jeśli to zrobię, to dotrzymam słowa, ale nie zabieraj ludziom Twojego wokalu, który powala.. Daj się im usłyszeć..
Dłonią sunęłam po jego policzku i karku, wpatrywał się we mnie z taką czułością, oddaniem. Liam jednak miał rację, mu zależy. Zależy mu na mnie. Coś we mnie pękło, to coś innego niż dotychczas. Miłe uczucie w podbrzuszu, stado motyli. Tego dnia nigdy nie zapomnę, bo jestem pewna, że zmieni całe moje dotychczasowe życie. Chłopak przesiąknięty papierosami, wtulił się już nic nie mówiąc i powoli zasypiał w moich objęciach, jego miękkie malinowe wargi znalazły się na moim czole, po czym już tylko słyszałam ciche pochrapywanie. Dzisiaj wydarzyło się za dużo rzeczy na raz. Przemęczona z uśmiechem poszłam w ślady chłopaka..

sobota, 4 sierpnia 2012

Second. Totalna zmiana rzeczywistości.

Te dni, odkąd Harry przeszedł do następnego etapu programu.. To było coś wspaniałego, ale gdy okazało się, że żaden z nich nie jest na tyle dobry, by przejść dalej.. Wstrząsneło to mną, słysząc słowa jurorów. ' Przykro mi chłopaki.. Ale to się nie uda.' To przeżycie było straszne, czułam jak w tym momencie cały świat się zawala.. Nie mój, lecz ich. Harry zaprzyjaźnił się z nimi, zżyli się tak strasznie. Zachowywali się jak taka wielka rodzina, składająca się z nich. I oczywiście z nas. Dużo spędzałyśmy z nimi czasu, razem z Sam. Wiem, że Sam polubiła Irlandzyczka. Widziałam to w jej oczach, gdy tylko widziała tą blond czuprynę, jak się obżera czy do niej uśmiecha. Urocze, prawda? Ona nie była mu obojętna, okazywał to w różnych sytuacjach, zawsze był przy niej, ostatnio częściej niż ja. Bardziej potrzebowała go szczęścia niż mnie.

Wracając do programu. No cóż, było strasznie. Znam Hazzę na wylot, widziałam jego łzy smutku i rezygnacji. Czułam jakby miał mi za złe, to, że jednak wszystko się posypało, ale ja chciałam dobrze, tak? Harry przepraszam Cię, za to, że w tym momencie musiałeś cierpieć, przez to, że zachęcałam Cię do spełnienia marzeń. By każdy usłyszał Twój słodko ochrypnięty głos. Dobrze, że się zgodziłeś. Twój głos to coś pięknego i nie powinnieneś trzymać go w sobie i tylko dla siebie, nie. Nie jesteś samolubny, pamiętasz? Dzielisz się wszystkim co masz, nawet gdyby miała to być ostatnia ważna rzecz dla Ciebie. Co chwilę zmieniam temat, to Ty tak na mnie działasz. Rozkojarzam się, gdy tylko słyszę, pomyślę o Twoim imieniu. Harry. Ten miły dreszcz, znów przechodzi po moim ciele, wiesz?

 Wrażeń tamtego wieczoru nie zabrakło, bo na ustach Simon'a Cowell'a pokazał się zadziorny uśmieszek. To była nadzieja, na to, że jednak jego dezycja się zmieni, albo jakaś inna rzecz. A wiesz co się wtedy stało. Jego uśmiech oznaczał, to, iż złączyli was w zespół i przeszliście do finałów. Pamiętasz? Wiem, że w myślach mówię do Ciebie, chociaż wiem, że mnie nie słyszysz. Dziwne. Moja ślepa miłość do Ciebie, przeoczyła jedną rzecz, a mianowicie, to... Ten moment gdy wszyscy byli pochłonięci płaczem ze szczęścia i skakania jak oszaleli,  a Ty od tak podszedłeś do Lou i złożyłeś czuły, pełny radości pocałunkem. On najwidoczniej chciał tego i wyglądało, to tak jakbyście częściej to robili. Czyż to nie dziwne? Mogłeś mi powiedzieć, zrozumiałabym, ale nie w taki sposób.

Bezmyślny Harry, którego kocham. A może to zauroczenie? Twoją delikatnością? Może dlatego zawładnąłeś moim sercem. Swoją odmiennością. Nigdy bym nie pomyślała, że to takie oczywiste, jesteś gejem. Jak mogłam tego niezauważyć? Tyle lat.. Teraz to do mnie dotarło, dlaczego przyjaźniłeś się tylko ze mną i Sam, prawda? Żadna inna dziewczyna nie uczestniczyła w Twoim życiu. Więcej czasu spędzałeś z chłopakami, ale nigdy się nie przyznałeś do swojej orientacji, wstydziłeś się tego, prawda? Nie chciałeś, bo bałeś się odtrącenia z naszej strony, ale my Cię pomimo wszystko kochamy. Czyż to nie zabawne? Jeszcze nie potrafię przyjąć tego do świadomości, no cóż. Harry, to Twój wybór. Będę Cię wspierać. Mimo wszystko. Ta radość która z Ciebie wtedy buchała, przy tym pocałunku, przelała się na mnie. Może to głupie, ale cieszę się Twoim szczęściem, nawet jeśli daje Ci to osobnik tej samej płci, wiesz? Wspaniałe uczucie, móc być przy Tobie i wspierać Cię w każdym wyborze. Nawet tym najgłupszym.

Teraz gdy wszystko idzie w dobrym kierunku, gdy ich piątka mieszka razem i to blisko mnie i Sam, czuję, że to będzie najwspanialsza przyjaźń naszej paczki, czyż nie?  Tego dnia miałam spotkać się z chłopakami i Sam, u nich w domu. Mieli ważną sprawę do obgadania. Już podczas programu ustalili, że będę się nazywać One Direction. Ładnie. To był pomysł Hazzy. Wiecie, co jest zabawne? To, że takie było przeznaczenie Harry'ego, żeby dać się odkryć razem z chłopakami i pokazać wszystkim swój talent, żeby mógł wreszcie być kochanym i kochać, a Lou był tą osobą, której on desperacko potrzebował. To, że był inny całe życie nie dawało mu tego poczucia wartości samego siebie, czuł niedosyt. Czuł się niekochany. Od tamtego incydentu w X-Factor, Lou z Harrym są parą. Nie okazują tego.. Dobra, może starają się nie okazywać sobie uczuć na wywiadach, koncertach lub ogólnie publicznie. Fanki już dały im przydomek 'Larry Stylinson'. To takie słodkie. Chociaż nadal czuję uraz, że mi nie powiedział od razu gdy odkrył, że jest innej orientacji. Z tych rozmyśleń, wyrwał mnie dzwonek od drzwi. Szybko zerwałam się z miejsca i krzyknęłam, że może wejść, a sama ubrałam na stopy zwykłe trampki. W drzwiach stanęła rozpromieniona Sam. Cieszyła  się na spotkanie z nimi, może nie do końca. Raczej nie mogła doczekać się roześmianej twarzy Niall'a. Po drodze, nurtowało mnie to pytanie. Chciałabym wiedzieć prawdę.

- Sam? Czy Ty i Niall, no wiesz.. - przerwałam na moment, nerwowo zagryzając wargi. - chciałabym, żebyś była ze mną szczera, więc jak? Jesteście razem? - Spytałam nieśmiało, miałam nadzieje, że mnie nie oszuka. Na tym polega przyjaźń, prawda? Nie chciałam jej też urazić, tym pytaniem. Ach, ta moja nieśmiałość.

Jej policzki oblały się rumieńcami. Ona zdecydowanie coś czuje to tego obżartucha. - Jak na razie wszystko zmierza w tym kierunku, ale nic nie jest pewne. No wiesz.. Ich kariera nabiera tępa. Wywiady, koncerty. 

Widziałam te smutne spojrzenie Sam. Widziałam je. Stanęłam naprzeciwko niej, bez słów przytuliłam ją do siebie. W tym momencie tego potrzebowała najbardziej, wsparcia i zrozumienia. Ale jeśli wszystko się poukłada, to pojedzie z nimi w trasę. Niall, ufa mi i musiał się wyżalić. Jednak obiecałam mu, że zachowam to dla siebie, on chce sam to zrobić. Ma duszę romantyka. Niespodzianka Sam, Niall Cię kocha. Dziewczyna się we mnie wtuliła i doszłyśmy wolnym krokiem do domu chłopaków. Naprawdę blisko siebie mieszkamy. Nie raz zdarzyło się, że nawiedzał mnie jeden z nich w nocy i spał ze mną w łóżku. Nienormalne, ale słodkie. Potrzebowali przyjaciółki. Wiecie co? Strasznie zżyłam się z Zayn'em. Może dlatego, że on jako jedyny miał dla mnie najwięcej czasu i rozumieliśmy się. Takie bratnie dusze. Nie szukam w tej znajomości związku, bo jakoś nie czuję tego, żeby mnie tak traktował. On unikał związków, boi się miłości. Podobnie jak ja. W tych sprawach tchórzymy. Zbieg okoliczności? Możliwe. 

Znalazłyśmy się w domu chłopaków. Jakimś dziwnym trafem już czekali na nas, byli szczęśliwi i podekscytowani tym co chcą nam powiedzieć. Lou i Harry wyglądali rozkosznie, gdy tak po prostu Hazza siedział mu na kolanach z jego ulubioną czapeczką z uszami. Wyglądał niesamowicie zabawnie, co Sam od razu zauważyła i wpadła w niepohamowany śmiech. On zaraża wszystkich. Cała nasza siódemka śmiała się w niebo głosy. Znaczy szóstka, bo biedny Hazza nie wiedział o co chodzi. Z tą miną zbitego psiaka złożył ręce na klatce piersiowej i udał oburzonego. Lou dyskretnie mu wytłumaczył dlaczego, a on tylko poprawił czapeczkę i posłał groźne spojrzenia wszystkim którzy się śmieli. Nie mógł się gniewać na Tomlinsona, bo ten czule cmoknął go po karku i bawił się palcami u jego dłoni. Przeuroczy widok, jak tu ich nie kochać? Na tym świecie jest tyle nietolerancji, ludzie nie zdają sobie sprawy, że innych uszczęśliwia to, że są odmienni. Inni. Ta miłość jest zdecydowanie inna, ale nie dziwna. Przysiadłam na fotelu, sama oczywiście. Bo Sam rzuciła się w ramiona blondynowi, tak jakby zaraz miał odejść i nigdy nie wrócił. Ta miłość też promieniała. Zawsze uśmiechnięci i nastawieni optymistycznie do życia. Słodycz. Przyglądając się im, nagle coś zaskoczyło. Zayn wskoczył mi na kolana, wtulając się delikatnie. Zabawne, nieprawdaż? Nie chciał żebym czuła się samotna. Zdążył mnie poznać. Wiedział, ile bólu i radości dają mi te dwie pary.. Z jednej strony cierpiałam, bo Sam miała coraz mniej czasu dla mnie, coraz częściej skupiała się na Irlandczyku. Harry na Lou, no to z jakiej racji mogłam nie mieć do nich żalu? Chociaż tak prześlicznie wyglądali, że mi przechodziło. Dzięki Zaynowi, było mi lepiej. Czułam się naprawdę miło w jego towarzystwie. Ludzie uważają go za lalusia. Nie znają, a oceniają. Tak, nie ma to jak ocenianie ludzi po okładce. Płytkość.
- Słuchajcie dziewczyny. Daddy chce wam coś powiedzieć. - Wstał Liam, stając przed nami wszystkimi. Spojrzał się na każdego z osobna, obok niego znaleźli się Louis z Harrym...



AUTORKA.
No i jak myślicie? Jak mi poszło? Totalny obrót akcji. Może się tego spodziewaliście, lub nie. Nieważne, mam nadzieję, że się spodobało. A no.. Co takiego chce Liam przekazać dziewczynom? I Lou z Harrym? Piszcie w komentarzach co sądzicie. Będzie mi niezmiernie miło, to taka motywacja by pisać dalej.
KOCHAM OSOBY KTÓRE TO CZYTAJĄ <3

NAGŁÓWEK ZOSTAŁ ZROBIONY PRZEZ -  
@AwwwwwZAYN

@LiamsNigga

środa, 1 sierpnia 2012

First.

i love you more, than i did before..~~


Oczami Dise

Rano gdy się już przebudziłam, zrozumiałam, że musiałam szybko zasnąć. To wszystko męczyło i dręczyło m nie od środka, ale co ja mogłam na to poradzić. To jest silniejsze ode mnie, on jest silniejszy ode mnie.. Wygramoliłam się z łóżka, przeciągając się ospale, następne co zrobiłam to zerknęłam na zegarek, to co ujrzałam, zdziwiło mnie dosyć. Nigdy tak długo nie spałam. Okazało się, że jest po 12 po południu, ale przecież są wakacje to z jakiej racji miałabym wstawać o 8 nad ranem, jak mogę się porządnie wyspać. Przetarłam zmęczoną twarz, nie myślałam nad przebraniem się czy nad umyciem, chciałam coś zjeść, na stopy wsunęłam swoje kapcie i wolnym krokiem ruszyłam w stronę schodów, które prowadziły do kuchni, zejście po tych schodach nie zajmuje dużo czasu. Gdy stałam przy ostatnich schodkach ujrzałam, kędzierzawego chłopaka krzątającego się w moim salonie, wygłupiając się z mikrofonem, wyglądało na to, że zachciało mu się karaoke. Rozbawił mnie widok tańczącego Harry'ego w salonie, więc po cichu zaczęłam iść w jego kierunku, by go przestraszyć. Tak naprawdę jest to nie możliwe, go i przestraszyć? Znienacka wskoczyłam mu na plecy, śmiejąc się do tego głośno, ach ten Harry. Sam jego widok sprawił, iż miałam trudności z tym podejściem do niego, po tym jak wczorajszej nocy uświadomiłam sobie ile dla mnie znaczy, bezgłośnie westchnęłam.. Nadal trzymałam się tego, że nie mogę tego mu pokazać, powiedzieć.. Nie teraz. Wspominałam, że nie da się go przestraszyć? Jedyne co ten idiota zrobił to przywitał mnie całusem i przytulił, jakby spodziewał się tego, jakby wiedział, że to zrobię. Znał mnie na wylot. Styles. Nie przeciągał dalej swoich wygłupów w idola czy inny podobny badziewny program. Chociaż często prosiłam go, żeby wreszcie się przemógł i wystąpił w którymś z nich.. On jest nie ugięty, ale to cały Harry, przez którego miałam nogi jak z waty gdy tylko wymawiał moje imię, tym przecudownie słodko zachrypniętym głosem. Sprawiał, że dreszcze przechodziły przez me ciało. Gdy ten wyłączył całe urządzenie, spojrzał tymi swoimi zielonymi ślepiami w taki sposób jakby.. Jakby co? Czasami zastanawiam się, czy ten chłopak robi to wszystko specjalnie, naumyślnie? Idioto, po prostu mnie pocałuj, pomyślałam w momencie, gdy nasze spojrzenia się spotkały a jego pełna malinowa warga została przygryziona, przez te śnieżnobiałe zęby, które paliły się do tego, żeby je pokazywać w szerokim uśmiechu. Styles, znęcasz się nade mną..

Oczami Hazzy

Od kilku dni zachowywała się dosyć dziwnie, ale nie wnikałem. Cieszyłem się jedynie że jest, bo to najważniejsze, prawda? Może to dziwne, że znalazłem się w jej domu bez zapowiedzi, ale musiałem, musiałem i już. Nie wiem czy zauważyła wraz z Sam, że też się dziwnie zachowuję. Zacząłem poważnie rozważać namawiania Dise, na udział w x-factorze. To była trudna decyzja, ale zapisałem się na casting.. Musiałem jej to powiedzieć, ucieszyłaby się, że się przemogłem, że jednak to jak we mnie wierzy podziałało i to bardzo skutecznie. Dise, to jednym słowem skarb. Uśmiechnąłem się spoglądając w jej uśmiechnięte tęczówki, rozbawiona spojrzała na mnie i na siebie. Chyba skojarzyła, że paraduje przy mnie w piżamie z misiami. Duża dzidzia. Zaśmiałem się, kilka razy powtarzając to w myślach. No to chyba czas jej powiedzieć? ?Chyba głupio by było gdyby mnie przypadkowo zobaczyła w programie, bez jej wiedzy. - Siadaj, muszę Ci coś ważnego powiedzieć.. 


Oczami Dise

Ciężko jest tak stać w jego otoczeniu i nie patrzeć się na niego, to jest rzecz wręcz niemożliwa to zrobienia, a szczególnie w moim przypadku. Słysząc jego słowa, usiadłam. Tak właśnie, na kanapie, już sam jego głos sprawił, że nogi się pode mną ugięły i tak wyszło, że musiałam usiąść. Jeszcze ta sprawa, z ważną rzeczą o co może mu chodzić? Na pewno nie o to samo co mi, bo w końcu chciałabym zrobić to samo, kazać mu usiąść i wysłuchać to co mi leży na sercu, wątrobie i duszy.. Kogo ja oszukuję, długo nie wytrzymam próbując zataić ten mój sekret. Jego usta w pewnym momencie się ruszyły, znaczyło, że się będzie odzywał, że powie co jest tak pilne, że mnie nachodzi, z rana.. Mojej strefy czasowej. Harry był widocznie zestresowany. Wypuścił nerwowo powietrze, poprzez jego tak pełne i idealne wargi, każda marzy o tym by posmakować jego ust.. Och, Dise. Pogrążasz się w tym, przestań.. PRZESTAŃ, wyobrażać sobie coś tak prawdziwego, lecz nierealnego. - Pamiętasz, jak mąciłaś mi w głowie.. No wiesz z tymi występami? - powiedział tak cicho, że ledwo co mogłam usłyszeć co powiedział. Domyśliłam się co miał na myśli i jedyne co zrobiłam to pokiwałam głową, na znak, że ma mówić dalej. Harry, mów do mnie, mów.. Jaki Ty jesteś nieśmiały, no mów wreszcie, nie spuszczaj tej głowy w dół.. Mów. Opuszkami palców przejechałam wzdłuż jego podbródka i uniosłam jego twarz na wysokości swojej twarzy, mogłam znów ujrzeć te jego zniewalające oczy, ciemne rzęsy migotały.. Nie baw się mną. Czuję się jak jakaś psychofanka, która pragnie mu teraz wskoczyć w ramiona, do łóżka i Bóg wie co jeszcze, ale po części była to prawda.. Ten testosteron który od niego bije, o mamusiu. - No to.. Zapisałem się na casting i chcę żebyś wybrała się ze mną jako wsparcie. - dokończył, te słowa zwaliły mnie z kanapy, że co on powiedział? Zrozumiał, że ma talent i jednak? Uradowana, podniosłam się z ziemi, nadal nie wierzę. W przypływie radości, rzuciłam się mu na szyję. Cudowne uczucie, gdy jego ciepłe dłonie wodzą po moich biodrach i mnie przytula, z taką czułością i delikatnością. Niech mi tylko ktoś powie, że on nie jest ideałem. - Harry, wyobrażasz sobie to, że JA.. - powiedziałam z naciskiem na ja, no bo w końcu on ostatnio ciężko kapuje, trudno mu cokolwiek przetłumaczyć, zaczęłam dokańczać po krótkiej przerwie. - miałabym się nie zjawić na tym castingu? Jako przyjaciółka która w jakimś stopniu wbiła Ci to do głowy, jak pięknie śpiewasz i jaka wielka szansa stoi u Tych stóp? Chyba całkiem upadłeś na głowę, kędziorku. - On już nic nie powiedział, jego uśmiech mówił wszystko. Te kąciki które unosiły się za każdym razem, gdy powiedziałam coś głupiego, mądrego czy cokolwiek, zawsze podnoszą mnie na duchu. Mocniejszy ścisk czujący na sobie, wywołany był on oczywiście przez loczka, który nie potrafi opanować emocji. Czułam, że w głębi duszy jest jeszcze szczęśliwszy niż na jakiego wygląda, szkoda, że jednak ja w takim  stanie nie jestem. Fakt, cieszyłam się i cieszę, z tego, bo to mój Harry się mnie posłuchał. Eghkm, tego 'mój' nie powinno być, wymarz to z pamięci, dziewczyno.. Kariera stoi dla niego otworem, spełni wszystkie swoje marzenia, ale moje pozostaną gdzieś w środku, nigdy niewyjawione. Czemu? Bo jestem tchórzem który boi się miłości, który boi się tego jak sparzenia. Chociaż miłość, sprawia większy ból, niż takie zwykłe poparzenie, czy śmierć.. Muszę sobie obiecać, znowu. Nawet jeśli się poddam, tak właśnie. Poddam z uczuciem którym darzę tego chłopaka, nigdy nie odbiorę sobie życia, nie z tego powodu.. Nie. Sam jest święta jak i jej słowa, bo nie chcę być tchórzem który rezygnuje z życia.


AUTORKA.
Cześć. Mam nadzieję, że chociaż troszkę się podobało. Mi? Ani troszkę, musiałam coś napisać, żeby opisać co będzie się dalej między nimi działy, na czym będzie polegać ta historia. Myślę, że tym razem zostawicie coś po sobie i zmotywujecie mnie do pisania kolejnych rozdziałów, bo jestem pewna, że rozkręcę to i siebie, żeby było to jak najbardziej naturalnie. Kocham osoby które to czytają i czytać będą.. Bardzo. Komentujcie, SZCZERZE. ;)

kontakt-twitter
@LiamsNigga

wtorek, 31 lipca 2012

Prolog.

'Szukam i szukam,a tu miłość..'


Nasza przyjaźń była kiedyś najważniejszą rzeczą na ziemi, jak mogło się to zmienić?  Wmawiałam sobie po prostu, że to nie możliwe, że mi się to śni. Bo jak to.. Ja i Harry?  My. Chciałam po prostu wyrzucić te myśli, nie mogłam.. Nie potrafiłam się ich pozbyć, bo.. Bo co? Bałam się. Nasza przyjaźń nadal jest ważna, jednak sprawa, z tym głębszym uczuciem które mnie w tym momencie męczy, to nie może być prawdą. Ja po prostu nie chcę tego dopuścić do świadomości, to zniszczy wszystko. Od dziecka jesteśmy razem, jako najlepsi przyjaciele od zawsze, na zawsze. Co poszło nie tak, że sobie uświadomiłam jak na niego reaguję, jak mnie przytula, jak się uśmiecha. Właśnie, gdy mnie przytula, pragnę więcej, pragnę by nadal trzymał mnie w ramionach i nie puszczał, by mówił tym swoim słodko zachrypniętym głosem, lub śpiewał jak to czasem robił by poprawić mi humor, żeby zawsze był gdy go potrzebuję, zawsze jest, ale nie w ten sposób w który chcę żeby się przy mnie znajdował, jako.. Jako kto właśnie? Chciałam odciągnąć od siebie myśli, w których wyskakiwało mi jak na wielkim bilbordzie typu 'Dziewczyno Ty się w nim po prostu kochasz, zrozum to. To miłość' to jedyne uczucie które znalazłam, szukając gdzieś w sercu, w środku. Ja się w nim od tak zako... Nie, nie dokończę tego. Wynoście się z mojej głowy. Wydarłam się na cały głos i rzuciłam się ot tak na łóżku, zakrywając twarz poduszką. Przerosło mnie to, nie, to nadal mnie przerasta, to, że jednym głupim uczuciem można zniszczyć wszystko, siebie, kogoś innego i przyjaźń. To co jest najcenniejsze. Jeśli mu tego nie powiem, będę się męczyć widząc go z inną, bo tak pewnie będzie, zazdrość będzie zżerała mnie od środka, ale jeśli mu powiem, mogę się rozczarować, zresztą już jestem rozczarowana sama sobą, bo obiecałam sobie, że przenigdy nie zrobię tego, że będę robić wszystko by do tego nie dopuścić, silniejsze jest to, że on po prostu tak działa na mnie, jak i na inne dziewczyny, z pewnością. Wracając.. Jeśli mu powiem i okaże się, że on nie może w to uwierzyć, że jego przyjaciółka, którą kocha nad życie jak siostrę się w nim kocha?! Bo tylko ta myśl wchodzi mi do głowy, nie wyobrażam sobie tego, iż mogłoby być inaczej, że zareagowałby w sposób który pragnęłaby każda dziewczyna na świecie, żeby podszedł do mnie i bez namysłów mnie przytulił i wyszeptał zwykłe 'Skarbie, wiem jak się czujesz, mam tak samo'. Och, co ja sobie wyobrażam. Czemu ja w ogóle o tym myślę? Nie mogę o tym myśleć, nie powinnam.  To już robi się śmiesznie chore, bardzo chore. Jasne, zdarzają się takie sprawy, takie stany, ale nienienienienienienie, wciąż nie. Czemu ja siebie oszukuję? Czy to tak trudno się przyznać, że kocha się tak wspaniałą osobę jaką jest Harry Styles? I, że to wcale nie taka dziwna sprawa, bo go nie da się nie kochać, jest idealny. W końcu znam go od stóp do głów na pamięć, wiem jaki jest, wiem, wiem i tyle. Tylko Styles, powiedz mi, czemu jesteś ideałem, któremu żadna dziewczyna się nie oprze? Jak i Twoim słodkim dołeczkom? Chłopaku masz coś w sobie czego potrzebuję, bo jesteś jedyną osobą która sprawia, że nadal się uśmiecham, że rano wstaję, że żyję. Może kiedyś oboje zrozumiemy na tyle, że jesteś mi potrzebny, a ja Tobie,  jak powietrze.. Bez którego nie potrafimy normalnie funkcjonować..





Autorka.

Tak, właśnie to jest prolog. Może niezbyt udany, ale mi się w miarę podoba, co sprawia, że mam chęć pisać dalej, ale opinia należy do was kochani. Proszę o szczerość, bo chcę pisać dalej.. Chcę, dla was. Ale muszę wiedzieć, czy się nadaję.